Dojechałam. Dzielnica pomiędzy miastami, początek drogi. Z przystanka nie widać miejsca, do którego zmierzam, skryło się za drzewami i zdziczałymi krzaczyskami.
Kiedyś jeden z najbardziej znanych domów turystycznych, z dwiema salami bankietowymi i schronem, jak to w niektórych budynkach bywa. Podobno piękny za czasów swej świetności. Na zdjęciach widziałam tylko ten rodzaj piękna, jakie można odkryć dziś w tych starych, nieremontowanych barach mlecznych i, jeszcze do niedawna, sklepach Społem.
Niby to kilka kroków od ulicy, a jest cicho. Stare mury powoli chylą się ku ziemi, budowla nadgryziona zębem czasu i farbami w spray'u nie wygląda na perełkę kurortu, za jaką miała uchodzić.
Schody dokądś prowadzą - w przeszłość, której ślady da się jeszcze zauważyć, jeśli umie się odpowiednio patrzeć.
Była piękna. Tańczyła. Blondynka w zielonej sukni. W tle Maryla śpiewała "Niech żyje bal". Podszedł. Przywitał się. Coś zaiskrzyło, pod podwieszanym sufitem, pomiędzy mozaikami na ścianach.
Bal żyje dalej.
Mogę patrzeć na nich godzinami.
Zatańczysz?
EDIT:
Brakuje mi tu komentarza muzycznego, więc dorzucam:
Zatańczę :) ostatnio lubię... bardziej :)
OdpowiedzUsuńP.S. Tylko zając to zając ;) motto dnia :)
Cieszę się, że wywołałam uśmiech :D
UsuńMy jesteśmy cudowne? A Ty? :)
UsuńJa jestem wrednym potworem!
UsuńA dzis za mna chodzi caly dzien "Niech zyje bal" :)
OdpowiedzUsuńGorzej by było, gdyby chodziła jakaś irytująca diskopolówka...
UsuńHehe, a to tez sie czasem zdaza :) Kiedys poszlam z kolezanka do "takiego swietnego miejsca na greenpoincie" I tam wlasnie lecialy takie "cudne" kawalki. Pozniej chodzilo za mna zos o zonie :)) Kolezanka zarzekala sie, ze to pierwszy raz taka muzyke puszczali.
UsuńCzyżby "żono moja, serce moje"? :D
UsuńLubie takie walace sie budynki... i co w nich bylo, kto tu przychodzil...gdyby mury umialy mowic. Do Ciebie mury przemowily...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith