czwartek, 24 stycznia 2013

Będę palić, gwałcić i zabijać...

... żeby był kot.

Kicia, zwana Szarikiem, to kot dochodzący, co to odwiedza, jak chce żreć i spać. Nie należy do mnie, mam podejrzenia, że to kocisko któregoś z sąsiadów. Zadbana, zdrowa, przyzwyczajona do dwunożnego towarzystwa. Jak głodna i chętna na wylegiwanie się, to jedzenia i wyrka żałować futrzastej nie będę.

...ma być kot. Co to za dom bez kota?! Ma być! Znajdka ze schroniska, najlepiej już po wszelkich sterylizacjach i kastracjach (zależnie od płci :)), co to się ludzi nie boi i na podwórko wyjdzie. Łowny stwór najlepiej, bo w Arsch Der Welt myszy zatrzęsienie jest! Więc dla kociska zabawa, a dla mnie pozbycie się szkodników.

Akcja mająca na celu jazdę po futrzaka rozpoczęta, czyli wiercę dziurę w brzuchu. W razie oporów, do wiercenia owej dziury uzyję wszelkich mozliwych narzędzi... a i zagrożę obsunięciem się wiertła... ekhem... ;)

Trzymajcie kciuki!

16 komentarzy:

  1. Bez kota to nie dom, kto adoptuje ludzi, tworzy stado i dopiero mozna mowic o domu.

    OdpowiedzUsuń
  2. A bedziesz sie kotkiem opiekowac, kochac i takie inne rzeczy
    /smiech/
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! Od tego jest kotek, by kotka rozpieszczać!

      Usuń
  3. Słusznie, kot jest potrzebny bardzo!
    Najlepiej taki złapany na polu :), chociaż wygodnie jest dostać wysterylizowanego, bo taniej.
    Najważniejsze, żeby był śmiały i nie bojałsia :)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj ciężko o kata na polu, szybciej ze schroniska - a sterylka dlatego, że kot zdecydowanie ma być wychodzący, a niechciałabym kinderniespodzianki, czy, przynajmniej, przyczynienia się do wzrostu mruczącej populacji w sąsiedztwie :D

      Usuń
  4. Jak kot to tylko podwórzowy. Ja mieszkam w bloku, kot jest i skaranieboskieznim!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ogród, więc kot będzie na dwór wypuszczany. Niech się zwierz bawi w trawie do woli :)
      Tylko, owierwsze, niech się do otoczenia przyzwyczai, do ludzi itd.

      Usuń
  5. A propos skojarzeń z groźbami. W wieku kilkunastu lat zagroziłem samobójstwem by ojciec wziął do domu psa znajdę.
    Ojciec oczywiście wziął.
    Teraz wydaje mi się to okropnie szczeniackie, a kiedyś..
    Nie polecam zdecydowanie tego sposobu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyciągnąłeś ciężki kaliber :D Ja tak daleko się posuwać nie zamierzam :D

      Usuń
  6. Obleciałam od początku i jako, że mi się Twoje życiowe podejście podoba - nie pożałuję Ci tego kota - trzymam kciuki! :)

    Jakby co - kocurki są tańsze w kastracji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale i tak zwierza jeszcze nie kastrowanego/sterylizowanego bym nie wzięła - zwierzak ma wychodzić na zewnątrz, a nie wiem, czy kociarnia sąsiadów jest po zabiegach, czy nie. Przezorny zawsze ubezpieczony :D
      Z resztą kocię będzie ze schroniska, więc, najprawdopodobniej już po zabiegu.

      Usuń
    2. Nasz był ze schroniska i nie dość, że bez zabiegu, to mimo obiecanek - musieliśmy zrobić na własny koszt...
      Orientowałaś się już w opiece nad kastratami?
      Że potrzebują specjalnej karmy suchej, żeby się nie spasł i nie porobiły mu się kamienie w drogach moczowych i że te wychodzące na dwór mogą obrywać po łbie od niekastrowanych, za brak zapachu? To też warto przemyśleć - taki kot wymaga pewnej dodatkowej troski...

      Usuń
    3. Wiem, zdaję sobie sprawę - przyjaciel ma kastrata :)
      Zawsze może też się zdarzyć kotka po sterylce ;)
      W każdym razie, zabieg musi być, bo nie chcę przyłożyć ręki do namnażania populacji kotów w jakikolwiek sposób - na kocią rodzinkę nie mam warunków, sąsiadom niespodzianek też fundować bym nie chciała.
      Ja mieszkam za granicą, tutaj za cyrki w schronisku ze zwierzętami bez zabiegu mogę zrobić takie powstanie, że pół miasta spłonie.

      Usuń