... żeby był kot.
Kicia, zwana Szarikiem, to kot dochodzący, co to odwiedza, jak chce żreć i spać. Nie należy do mnie, mam podejrzenia, że to kocisko któregoś z sąsiadów. Zadbana, zdrowa, przyzwyczajona do dwunożnego towarzystwa. Jak głodna i chętna na wylegiwanie się, to jedzenia i wyrka żałować futrzastej nie będę.
...ma być kot. Co to za dom bez kota?! Ma być! Znajdka ze schroniska, najlepiej już po wszelkich sterylizacjach i kastracjach (zależnie od płci :)), co to się ludzi nie boi i na podwórko wyjdzie. Łowny stwór najlepiej, bo w Arsch Der Welt myszy zatrzęsienie jest! Więc dla kociska zabawa, a dla mnie pozbycie się szkodników.
Akcja mająca na celu jazdę po futrzaka rozpoczęta, czyli wiercę dziurę w brzuchu. W razie oporów, do wiercenia owej dziury uzyję wszelkich mozliwych narzędzi... a i zagrożę obsunięciem się wiertła... ekhem... ;)
Trzymajcie kciuki!
Bez kota to nie dom, kto adoptuje ludzi, tworzy stado i dopiero mozna mowic o domu.
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńA bedziesz sie kotkiem opiekowac, kochac i takie inne rzeczy
OdpowiedzUsuń/smiech/
Serdecznosci
Judith
Oczywiście! Od tego jest kotek, by kotka rozpieszczać!
UsuńSłusznie, kot jest potrzebny bardzo!
OdpowiedzUsuńNajlepiej taki złapany na polu :), chociaż wygodnie jest dostać wysterylizowanego, bo taniej.
Najważniejsze, żeby był śmiały i nie bojałsia :)
Powodzenia!
Tutaj ciężko o kata na polu, szybciej ze schroniska - a sterylka dlatego, że kot zdecydowanie ma być wychodzący, a niechciałabym kinderniespodzianki, czy, przynajmniej, przyczynienia się do wzrostu mruczącej populacji w sąsiedztwie :D
UsuńJak kot to tylko podwórzowy. Ja mieszkam w bloku, kot jest i skaranieboskieznim!
OdpowiedzUsuńMam ogród, więc kot będzie na dwór wypuszczany. Niech się zwierz bawi w trawie do woli :)
UsuńTylko, owierwsze, niech się do otoczenia przyzwyczai, do ludzi itd.
A propos skojarzeń z groźbami. W wieku kilkunastu lat zagroziłem samobójstwem by ojciec wziął do domu psa znajdę.
OdpowiedzUsuńOjciec oczywiście wziął.
Teraz wydaje mi się to okropnie szczeniackie, a kiedyś..
Nie polecam zdecydowanie tego sposobu.
Pozdrawiam
Wyciągnąłeś ciężki kaliber :D Ja tak daleko się posuwać nie zamierzam :D
UsuńObleciałam od początku i jako, że mi się Twoje życiowe podejście podoba - nie pożałuję Ci tego kota - trzymam kciuki! :)
OdpowiedzUsuńJakby co - kocurki są tańsze w kastracji ;)
Ale i tak zwierza jeszcze nie kastrowanego/sterylizowanego bym nie wzięła - zwierzak ma wychodzić na zewnątrz, a nie wiem, czy kociarnia sąsiadów jest po zabiegach, czy nie. Przezorny zawsze ubezpieczony :D
UsuńZ resztą kocię będzie ze schroniska, więc, najprawdopodobniej już po zabiegu.
Nasz był ze schroniska i nie dość, że bez zabiegu, to mimo obiecanek - musieliśmy zrobić na własny koszt...
UsuńOrientowałaś się już w opiece nad kastratami?
Że potrzebują specjalnej karmy suchej, żeby się nie spasł i nie porobiły mu się kamienie w drogach moczowych i że te wychodzące na dwór mogą obrywać po łbie od niekastrowanych, za brak zapachu? To też warto przemyśleć - taki kot wymaga pewnej dodatkowej troski...
Wiem, zdaję sobie sprawę - przyjaciel ma kastrata :)
UsuńZawsze może też się zdarzyć kotka po sterylce ;)
W każdym razie, zabieg musi być, bo nie chcę przyłożyć ręki do namnażania populacji kotów w jakikolwiek sposób - na kocią rodzinkę nie mam warunków, sąsiadom niespodzianek też fundować bym nie chciała.
Ja mieszkam za granicą, tutaj za cyrki w schronisku ze zwierzętami bez zabiegu mogę zrobić takie powstanie, że pół miasta spłonie.
Szczurciu, za którą? :)
Usuńza Zachodnią :)
Usuń