Rzygam pieprzoną modą na minimalizm. Niedobrze mi się robi na myśl o tym, że mam się ograniczyć jedynie do tego, co jest mi potrzebne do jako - takiego życia.
Pieprzę ograniczanie przestrzeni, czy wywalanie gratów z mieszkania.
Pieprzę, że jakiś tępak może podciągnąć pod kolejną bzdurną ideę konsumpcjonizmu to, że mam kaprys mieć kolekcję porcelanowych laleczek i używać na zmiane csześciu tuszy do rzęs.
Pieprzę wymienianie nordmalnych książek na PDFy - mimo, że wygodniej mi jest czytać na komputerze, niż na papierze, nie zamierzam pozbywać się mojej biblioteczki, tak samo, jak nie pozbędę się kolekcji kaset i DVD, tylko dlatego, że wedle wielkich przeciwników konsumpcjonizmu posiadanie takich zbieraczy kurzu w domu jest passe! Może ja lubię koty kurzu?
Pieprzę wszystkomające telefony - jesli potrzebuję notatek w kalendarzu, to sięgnę po papierową wersję, do robienia zdjęć mam aparat, a do słuchania muzyki odtwarzacz mp3, komputer i stary magnetofon. I żadnego z tych przedmiotów nie zamierzam się pozbywać, tylko dlatego, że ktoś chce mi wcisnąć jakieś śmieszne wszystko w jednym.
Jak będę miała kaprys kupić sobie zieloną koszulę w różowe kwiatki to ją sobie kupię, choćby po to, by ryj mi się uśmiechał przy każym zaglądnięciu do szafy.
Jak nie filozofia rzucania się na wszystko, co supermarket dał, jak głodzony kundel, to życie w minimaliźmie i ograniczaniu się do tego, co tak na "prawdę" potrzeba.
A ja potrzebuję zielonych koszul w różowe kwiatki, kolekcji porcelany i tuszów do rzęs! Stada przedmiotów nieprzydatnych na codzień, rzeczy, które mają tylko i wyłącznie jedną funkcję, willi z basenem i hodowli pudli.
I w dupie mam minimalizm, ograniczanie się i wszelkie inne narzucone style życia, zdecydowalie wolę barokowy przepych, durnostrojki i zagraconą chałupę!
a ja bym chciała na Madagaskar, albo mieć willę w stylu kolonialnym na południu, i limuzynę z kierowcą, i kota norweskiego albo rosyjskiego..;)
OdpowiedzUsuńJak już wygram w totolotka/znajdęmilion na ulicy/dostanę horrendalny spadek, to Cię zabiorę na Madagaskar!
Usuńto raczej moda na wielofunkcyjność, dodatkowo wszystko jest sterylne, dokładnie wymierzone perfekcyjnie rozplanowane i zagospodarowane - przez kogoś. Jakby nagle wszystkie drzewa przyciąć pod jeden obowiązujący wzór - nadany przez kogoś. To o czym piszesz, to raczej obrona ludzkich "wykrzywień", ułomności, chaosu i indywidualności. Popieraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam!
OdpowiedzUsuńZ jednej strony kształtowanie przestrzeni, z drugiej - kształtowanie człowieka pod taki sam wzór, jak otoczenie :)
UsuńA ja za Tobą murem !!!!!
OdpowiedzUsuńKochajmy to co nam w duszy gra.....
Pozdrawiam
Cedra
Również pozdrawiam!
UsuńNajważniejsze to cieszyć się swoim życiem, domem, tym czym się otaczamy!!!
OdpowiedzUsuńJeśli sama mam fazę na minimalizm i wyrzucam, co mi stoi na drodze i przeszkadza, to ok.
Ale jakby mi to ktoś próbował narzucić, to biada!
Więc się trzymaj tego, co chcesz i co Ci potrzebne do wywołania tego uśmiechu na buzi! :)))
pozdrowienia!
Dokładnie, nie ma co zmieniać zycia na modłę innych :)
UsuńNie patrz na innych.Trzymaj się swoich zasad>>bądź po prostu SOBĄ.....Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńŻyj po swojemu tak jest najlepiej:)
OdpowiedzUsuńDla mnie blekitne niebo i szeroka droga... i nic nie pieprze /smiech/
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
A solisz chociaż? ;)
Usuń:)))
UsuńAle rozbawiłas mnie tym szczerym manifestem w obronie starych, dobrych przyzwyczajeń, nawet jesli wydaja sie komuś pasee.
OdpowiedzUsuńWe mnie walczą dwie natury: ta poukładana "pod linijkę", która walczy z wszechobecnym haosem w mojej głowie i ta druga, "zbieracza", z zamilowaniem do "barokowego przepychu " jak to ładnie ujęłaś. Uwielbiam moja kolekcję porcelanowych filiżanek, otwieram rano szafę ( bo tam je trzymam, w kuchennej drewnianej szafie) i myślę sobie ; w czym to mam dzis ochote napić się kawy? :)
Podobnie jak ty, nie podążam za aktualnymi trendami, swoich książek też bym nie wyrzuciła, choć przejrzystość też lubię.